ŻYCIE, CZY JAKOŚĆ ŻYCIA?Zuzanna Fimińska
Początek XXI wieku przyniósł poznanie sekwencji ludzkiego genomu. Naukowcy weszli w najintymniejszy
zakątek życia, jakim jest DNA, dając nadzieję
na długowieczność i stawiając pytanie:
ŻYCIE, CZY JAKOŚĆ ŻYCIA?
Organizacje pro-life głoszą,że człowiek zaczyna
się w momencie poczęcia i ma być od tego momentu chroniony. Zgodnie z tym, wykorzystywanie
zarodków ludzkich, jako źródła komórek
macierzystych narusza prawo jednostki do decydowania o sobie. Organizacje pro-choice twierdzą,że pełnoprawny człowiek to taki, który
może żyć poza organizmem matki – czego nie można powiedzieć o kilku komórkowym tworze. Czterodniowy embrion nie ma zatem praw człowieka, do momentu stania się 24-tygodniowym płodem. Absurd?
świadomość,że każdy zaczynał od dwóch komórek i intuicyjne przekonanie,że życie jest zjawiskiem nadprzyrodzonym podnosi bunt przeciw rozwojowi genetyki.
W UE badania nad wykorzystaniem komórek macierzystych (które mogą wyleczyć dotąd nieuleczalne choroby, jak np. dystrofia mięśniowa) dozwolone są tylko w dwóch krajach. Co ciekawe, przyzwolenie na prace zostało oprotestowane przez organizację No Less Human, działającą na rzecz prawa dożycia osób niepełnosprawnych. Zrzeszenie głosi pogląd, iż leczenie ludzi ciężko chorych z wykorzystaniem komórek embrionalnych to „pomoc, która kosztuje życie (…) słabszych bliźnich”, na którą nie wyrażają zgody.
I druga strona medalu – Stephen Hawking, jeden z najwybitniejszych
naukowców naszych czasów, sparaliżowany i komunikuj
ący się ze światem za pomocą syntezatora mowy, skrytykował decyzję prezydenta Busha o zawetowaniu finansowania badań na komórkach macierzystych. Wg Hawkinga pobranie komórek embrionalnych jest tak samo moralne, jak pobranie serca od ofiary wypadku samochodowego.
I tu wracamy na polski grunt. Na rzeczywistość, która nie ufa transplantologii, która nie wspiera pionierskich zabiegów (Ministerstwo
Zdrowia odmówiło sfinansowania pierwszego w Polsce przeszczepu dłoni). Liczba wykonywanych przeszczepów w Polsce spada, wprost proporcjonalnie do liczby dawców i odwrotnie
proporcjonalnie do liczby potrzebujących. Nad Wisłą nie tylko nie wiemy, gdzie i kiedy zaczyna się człowiek, co ogranicza nasze możliwości rozwoju technologii zapobiegania chorobom; nie wiemy też, gdzie i kiedy człowiek się kończy, co z kolei wiąże nam ręce przy leczeniu już zaistniałych patologii.
Zuzanna Fimińska
przeciąg 2/65 2007
|