strona główna

recenzje

wywiady

z wysokiej półki

rozmaitości

galerie „przeciągu”

archiwum

archiwum aktualności


numer 2 / 2007

Zajrzyj do środka



wyślij do redakcji

zespół redakcyjny

wydawca


interesujące odnośniki

wejdź na F O R U M


Zmień skórkę:
       

numer 1 / 2006


Nie jestem ojcobójcą

Magdalena Kwiatkowska

Piotr Cieplak, reżyser teatralny. W latach 1996-1998 dyrektor artystyczny warszawskiego Teatru Rozmaitości, który nazwał „najszybszym teatrem w mieście”, sprowadził tam m. in. Grzegorza Jarzynę. Obecnie pracuje w warszawskim Teatrze Powszechnym. Laureat wielu nagród, między innymi „Złotego Yoricka” za najlepszą inscenizację szekspirowską (2000, za Wesołe kumoszki z Windsoru), „Feliksa Warszawskiego” (2000, 2005), „Paszportu Polityki” (2001) i Nagrody im. Konrada Swinarskiego (2005). Teksty służące za punkt wyjścia do jego spektakli są bardzo różnorodne – od Biblii po farsę. Jego Historię o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim (Teatr Współczesny Wrocław, 1993), przeniesioną w 1994 r. do warszawskiego Teatru Dramatycznego, krytycy uznają za jeden z najważniejszych spektakli w polskim teatrze po 1989 r. W poznańskim Teatrze Polskim możemy obejrzeć jego adaptację Zemsty Aleksandra Fredry. Z Piotrem Cieplakiem rozmawialiśmy przy okazji XII Forum Teatrów Szkolnych, Scena Dziecięca, na którym przewodniczył jury.

Kiedyś na pytanie Piotra Gruszczyńskiego czy chciał Pan zostać księdzem, odpowiedział Pan, że tak, ale piłkarzem też. A kiedy pojawił się teatr?

Jakoś tak się pojawił. A świadoma decyzja o zajmowaniu się reżyserią zapadła w parę lat po ukończeniu studiów reżyserskich! Od zawsze byli natomiast ludzie, zwierzęta, drzewa, historie, historyjki, muzyka, rytm, zabawa, zagadki i tajemnice.

Mówił Pan kiedyś, że teatr nie może rywalizować z kulturą masową, ale czy nie odnosi Pan wrażenia, że kultura masowa coraz mocniej jest obecna w teatrze?

Teatr nie powinien obrażać się na język i świat taki, jaki jest. A więc często plastikowy, głupi po prostu. Może nawet powinien wchodzić do Babilonu, badać go i opisywać. Nieszczęściem wielu przedstawień jest natomiast uznanie, że Babilon jest całym światem, że wszystko, co wiemy i widzimy to telewizyjne palpfikszyn. Teatr odważnie pozostający na marginesie, będzie trwał dopóki znajdzie się choćby kilka osób, które będą potrzebować rozmowy i patrzenia sobie w oczy.

Kilka lat temu „młodsi zdolniejsi” wywołali „burzę oburzeń”. Teraz do polskiego teatru wkracza nowa grupa reżyserów, wykształcona w latach 90. Jest w nich kontynuacja tego, co wy robiliście?

Nie jestem „ojcobójcą”. Wyrosłem na bardzo żyznej glebie teatralnej, mam poczucie ciągłości. Oglądałem spektakle Grzegorzewskiego, Wajdy, Swinarskiego, Kantora, Jarockiego, Lupy, Dejmka, Grabowskiego, Hussakowskiego, Zioły, Szajny, Teatru Ósmego Dnia, Akademii Ruchu, Tomaszewskiego... Mówienie o tych nowych, i jeszcze nowszych pokoleniach buntowników to fakty recenzenckie a nie artystyczne, dziecinada. Pozostają osobni twórcy, a nawet nie oni, a ich osobne spektakle, tych kilka wieczorów. Najmłodsi naturalną koleją tworzą kolejny słój pnia. Na nich wyrosną jeszcze bardziej najmłodsi.

Był Pan przewodniczącym jury XIII Forum Teatrów Szkolnych, Scena Dziecięca. Czego uczy praca z dziećmi i dla dzieci?

Teatru nie dzielę na ten dla dzieci i dla dorosłych. Dziesięć lat temu, kiedy moja córka zaczęła chodzić do szkoły, prowadziłem tam teatrzyk „Huba-Buba” i był to dla mnie fragment tej samej pracy, jakim było wystawianie „Króla Leara” „Historii Jakuba” czy „Słomkowego kapelusza”. Dzieci i dorośli żyją na tym samym świecie, pełnym kolorów, śmiechu, piękna, bestialstwa i rozpaczy. Za każdym razem pytamy o sens i kierunek drogi, o wierność, szukamy odwagi w sobie i ładu w świecie. I nie ma mowy o łatwych pocieszeniach i prostych odpowiedziach, choć, rzecz jasna, tonacja i aura spektakli dziecięcych jest inna. Praca z dziećmi i dla dzieci uczy pokory i każe poszukiwać takiego języka, który w prostych słowach odsłoniłby całą złożoność świata. To ogromne wyzwanie artystyczne. Z innej jeszcze strony, dzieci pomagają dorosłym spojrzeć na siebie z dystansem i odkryć często naburmuszonego mądralę, który komplikuje sprawy proste, a upraszcza skomplikowane.

Porozmawiajmy na zakończenie o „Zemście”. Czy tekstem Fredry można mówić do współczesnych?

Czy jest sens grać „Wariacje Goldbergowskie”? Co Vermeer ma nam do powiedzenia o współczesności? Czy doprawdy nie stać nas, aby od czasu do czasu pozwolić sobie na arystokratyczny gest i, skoro mówimy po polsku, posłuchać polszczyzny w brzmieniu najdoskonalszym?!

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała Magdalena Kwiatkowska
zdjęcia: Filip Springer
przeciąg 1/60 2006

pierwszy poprzedni spis następny ostatni
pobierz plik PDF (rozmiar 1127 kB)


ARTYKUŁY - Zajrzyj do środka


Okładka: Joanna Florek

Redaguje kolegium:
• Dominik L. Bieczyński
• Agnieszka Filipiak
• Magdalena Genow
• Joanna Górawska (red. graficzny)
• Dorota Pawlak
• Aleksandra Woźniak(red. naczelny)

Zespół redakcyjny:
• Marta Bartkowiak
• Tomasz Bendlewski
• Joanna Florek
• Patrycja Miśko
• Joanna Sieg
• Michał Walkowiak

Opracowanie graficzne:
• Joanna Górawska, Joanna Florek

Współpraca:
• Mikołaj Antkowiak
• Natalia Bazyluk
• Zuzanna Fimińska
• Dawid Krzysztofiak
• Martyna Nicińska
• Barbara Oleszek
• Agnieszka Tokarska

Zajrzyj do środka



Wszystkich zainteresowanych działalnością
w PRZECIĄGU prosimy o kontakt:
redakcja@przeciag.pl

MOŻESZ ZGŁOSIĆ SIĘ W KAŻDEJ CHWILI


 

Nasi dobroczyńcy:


Wydawnictwo Naukowe
PWN SA

 


Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu

 


Platforma Medialna PMedia.pl

 


Akademia Nauki

 


PASO

 


Profi-Lingua

 


Paweł Kaczmarek

 

Drukarnia "AMK"
62-025 Kostrzyn Wlkp.
ul. Sienkiewicza 5

 

 

SUFLER 2006


 
magazyn młodzieżowy „przeciąg”      

copyright © 1995-2006 Wydawnictwo New Ton designed by: Henryk Cieszyński
- Kursy pierwszej pomocy